Być Może
Żaden inny kosmetyk nie ma w sobie tyle magii, co perfumy. Wiele mówią o naszym charakterze i osobowości. Często wiążą się ze wspomnieniami najwspanialszych chwil i ważnych momentów z naszego życia. Perfumy kojarzą się też z bliskimi naszemu sercu osobami. Gdy poczujemy unoszący się w powietrzu znany nam zapach, od razu budzą się w nas miłe uczucia. Perfumy z portfolio Miraculum są niczym historia, która połączyła wiele pokoleń kobiet.
O perfumach Być może wie każdy kto ma więcej niż naście lat… dawno, dawno temu, w siermiężnych czasach ciągłego braku i uniformizacji, gdy nasze mamy i babcie śniły o prawdziwej modzie, może nie prosto z europejskich stolic, ale chociaż z Peweksu, państwowe zakłady Pollena-Uroda dały Polkom namiastkę luksusu – perfumy Być może…
Jako pierwsze pojawiły się perfumy Byż może… Paris. Produkowany w małych 10 ml buteleczkach zapach to szyprowa klasyka, socjalistyczna wersja Chanel 5. Nie trzeba dodawać, że wtedy te perfumy były pożądanym towarem deficytowym. Po zasłużonej popularności pojawiło się jeszcze kilka wersji inspirowanych światowymi stolicami mody.
Już w III RP marka Być może… przechodziła z rąk do rąk, by ostatecznie trafić do portfolio Miraculum. Krakowski producent wrócił do tradycji, stworzył nowy zapach pod nazwą Być może… Tokyo i ruszył na podbój serc nie tylko Polek.
Tak, tak! Być może… wciąż są poszukiwane i pożądane przez wiele kobiet.